7. "Miałem ochotę ją udusić. Przeziębienie. Zapalnie płuc. Śmierć. Jezu.."- esencja "Onyksu"





Tytuł: Onyks org. Onyx
Autor: Jennifer L. Armentrout
Wydawnictwo: Filia
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 521

                Więź łącząca Deamona i Katy coraz bardziej ciąży i jest bądź nie przyczyną pogłębiających się relacji . Departament Obrony zwiększył swoje środki ostrożności i wysyła coraz więcej ludzi na przeszpiegi. Jeśli dowiedzą się co łączy Dupka i Kotka to obydwoje mogą pożegnać się z życiem.  Katy w towarzystwie swojego opiekuna chwilami dostaje na głowę. W dodatku pojawił się ktoś...Chłopak, który zna odpowiedzi na nurtujące blogerkę pytania. Ale jest haczyk - musi trzymać się z dala o Daemona co jest ciężkie w myślenie, a co dopiero w wykonaniu. Od natłoku wydarzeń Katy zaczynają się zwidy. Widziała kogoś kto od dawana nie żyje. Ale czy na pewno obraz widziany przez dziewczynę jest halucynacją wywołaną przez szybkie tempo i nagły obrót spraw czy może jednak to prawda? Kto wie, skoro sama Katy nie ma pewności.

                Tytułowe zdanie postu siedzi w mojej głowie do teraz. Słyszę je wypowiedziane niskim, seksownym, ale jednocześnie miękkim głosem Daemona. Nie wiem, nie wie, nie wiem co powiedzieć. Za dużo myśli kłębi mi się w głowie na temat "Onyksu". Dlaczego? Ponieważ moim zdaniem tom 2 podniósł poprzeczkę wyżej niż poprzednik. Książkę tak jak poprzedniczkę przeczytałam bardzo szybko. Tym razem nie zwlekałam ani na chwilę. Myślałam, że przy tej serii będzie dość stały model. Pierwszy tom Wow, och, ach, ech i wgl. mrr..a następny będzie tylko podejmował i kontynuował fabułę. A tu niespodzianka. Wątek miłości bardzo intrygujący. Czy to jest spełnienie powiedzenia "Od nienawiści do miłości jeden krok" czy tez wyniki kosmicznego aktu ratunku, nie wiem do teraz. (Może niedługo się dowiem bo "Opal" już woła już do mnie z półki) Nic do przewidzenia. Nic. Jak się wściekałam kiedy maiłam ułożony plan wydarzeń a tu nagle...PFFF...i nic z tego. W pewnym stopniu książka przedstawia typowy model - Żeby było dobrze, musi być źle- ale nie do końca. To nadaje jej oryginalnego uroku. Akty miłości? Jesteśmy! Oczywiście wzloty i upadki wielkozapytajnkiowej (ja wiem, że takiego słowa nie ma, ale jestem młodym artystą amatorem [serio] i właśnie stworzyłam neologizm na potrzeby tekstu)  miłości naszych kosmicznie powiązanych bohaterów. Gorące pocałunki..A w głowie co? Płonie nienawiść nie, porządnie. ( Porządnie włącza się przy bardziej pikantnych działaniach...) Znowu spotykamy się dziwnym połączeniem młodzieżowo- mądrego słownictwa z przekleństwami, obelgami i chamstwem. Niektórym może to się wydawać nie dorzeczne. BO JAK MOŻNA Z CZYMŚ TAKIM DO LUDZI.  Jak widać można. Moim zdaniem pomaga to bardziej dotrzeć do domniemanego czytelnika.  Do mnie dotarło..

                Ogólnie rzecz biorąc jestem z książki bardzo zadowolona.  Jeśli nie dotarło do was to ↑ bądź za bardzo dotarło to brać nogi za pas, wąchać, pożerać duszą i w mózgu zakodowywać "Onyks". Książka was nie ugryzie. To wy ją ugryźcie, przeżujcie, przetrawcie. A jako przez żołądek do serca to się zakochajcie. 

0 komentarze: