Tytuł: Zła Julia org. Broken Juliet Autor: Leisa Rayven Wydawnictwo: Otwarte Rok wydania: 2017 Liczba stron: 368 Miłosna...

51. Zła Julia



Tytuł: Zła Julia org. Broken Juliet
Autor: Leisa Rayven
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 368


Miłosna kolejka bez trzymanki gna dalej, a każdy zakręt powoduje coraz większe obawy i strach. Po tylu latach wyłania się z eteru z nadzieją na lepsze, wspólne jutro. Etan Holt. Człowiek, który wyrządził Cassandrze Taylor najwięcej krzywdy w całym jej życiu. Przedstawienie teatralne po raz kolejny łączy dwoje kochanków. Długo tłumione uczucia wychodzą na wierzch. Trzymana na uwięzi chemia wyrywa się i pochłania aktorów powodując przerażenie, zmieszanie i obawę klęski. Mimo, że uczucia są wyraźne, pamiątki przeszłości nie pozwalają im zaufać...

Po raz kolejny nie wiem, jak ubrać w słowa to, co czuję i co chciałabym powiedzieć. Książki oczekiwałam. Czekałam na dalszy rozwój losów współczesnych Romea i Julii. Na szczęście nie zawiodłam się.

W porównaniu do poprzedniej części, książka jest dużo mniej skryta, bohaterowie otwierają się przed nami, a ich cienie stają w słońcu, robią się jasne. Mimo takiej zmiany, książka absolutnie nie traci na klimacie. Przesycona jest namiętnością, strachem, miłością i nadzieją pełną obaw. Właśnie ta wyważona mieszanka nadziei i chęci zapadnięcia się pod ziemię napędza bieżącą sytacuje Cassie i Holta, odganiając demony przeszłości i wyklarowując sekrety.

Dostajemy wiele wyjaśnień. Do tej pory skrywane tajemnice stają się jednym z głównych wątków. Ciąg przyczynowo-skutkowy zostaje dopełniony. Ciekawość zaspokojona. Chociaż...mogłoby być coś dalej.

Ethan Holt. Nieustająco perfekcyjnie wykreowany. Z milionem skaz. W dalszym ciągu pozostaje połową twarzy z dobrze zarysowaną linią żuchwy. Tym razem jednak pojawia się szarmancki uśmiech. Nasz Romeo przechodzi całkowitą przemianę. Staje się swoim zupełnym przeciwieństwem.
Między bohaterami następuje zamiana ról. Autodestrukcyjne skłonności Ethana pociągnęły Cassie za sobą. Z pełnej optymizmu i nadziei staje się strachliwą, zamkniętą w sobie kobietą. Można powiedzieć, że to trochę za dużo, jak na złamane serce, ale czy aby na pewno?   

Wracając do odkrywanych tajemnic. Między teraźniejszymi zmaganiami bohaterów retrospekcją skaczemy do ostatnich wspólnych chwil i tego, co się działo, gdy kochankowie byli oddzielnie. I właśnie ta druga część jest najbardziej intrygująca. Niesamowicie szczera ze strony obydwu młodych aktorów. Czytając, czujemy emocje jakie im towarzyszyły. Pod powiekami przeskakują obrazy przedstawiające najbardziej emocjonalne sceny.



Ten hymn o miłości do Złej Julii mógłby trwać i trwać, ale co z zarzutami? Jeden. Taki malutki. Za mało. Za mało stron. Mimo, że wszystko zostało wyjaśnione po dwóch tygodniach od przeczytania już czuję ogromny niedobór dramatu we krwi.

Edit: Julia Gulcz <3 Serdecznie Cię pozdrawiam i dziękuję za przecinkowe poprawki! Jesteś niezastąpiona!

***
Cześć wszystkim!
Przepraszam za tak długi odstęp czasowy między recenzjami, ale dopiero wdrażam się w studenckie życie. Zajęć dużo, doba za krótka. Wszyscy wiedzą, jak to jest. 
Wacho:)

P.S. Wszyscy znacie Raven, prawda? Oczywiście, że znacie, a jak nie, to poznacie. Na bloga wskoczył jeszcze cieplutki rozdział.  [klik]


1 komentarze:

Tytuł: Replika org. Replica Autor: Lauren Oliver Wydawnictwo: Otwarte Rok wydania: 2016 Liczba stron: 180, 218 Gemma...

50. Replika



Tytuł: Replika org. Replica
Autor: Lauren Oliver
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 180, 218


Gemma to nastolatka z kilkoma nadprogramowymi kilogramami. Od zawsze chorowita, trzymana przez nadopiekuńczych rodziców pod kloszem. Obiekt drwin uczniów. Aby poczuć się jak zwykła nastolatka planuje wyjazd na Florydę wraz ze swoją przyjaciółką, jednak wskutek zamieszek w instytucie Haven rodzice  w ostatniej chwili zakazują jej go. Ciekawość bierze górę, internetowe archiwum wszystkiego tylko ją podsyca. Gdy nadarza się okazja, Gemma postanawia uciec na Florydę, by odkryć prawdę, która od wielu lat ciąży nad jej rodziną. Co odkryje Gemma? Jak szokująca okaże się prawda? I co łączy ją z Lirą? Tajemniczą dziewczyną spotkaną na mokradłach...

Gdyby książki mogły mówić, ta powiedziałaby, że jest średnia. „Replika. Lira” to jedna z tych książek, które czyta się, żeby dokończyć to, co się zaczęło. Zwłaszcza początek. Nie wiadomo o co chodzi, nic nie jest choć trochę jasne, wszystko się rozmywa. „Replika. Gemma”  to jej zupełne przeciwieństwo.

Ważnym jest, aby wspomnieć, że książka jest dwustronna. Ta sama historia opowiadana z dwóch różnych stron. Liry i Gemmy. Swoją powolną przygodę zaczęłam od Liry. Może to był błąd. Może powinnam zacząć czytać od drugiej strony, jednak dokładniej instrukcji co i jak nigdzie nie znalazłam. Tak, jak książkę wzięłam do łapki, tak zaczęłam czytać. Było to jedno z najdłuższych czytań w moim życiu. Wierciłam się, co chwilę odkładałam książkę, co rusz znajdowało się nowe zajęcie. Brnęłam to jak w las. Im bliżej środka, tym gorzej się idzie. Na szczęście dla powieści znalazłam polanę! Już przy samym końcu coś się ruszyło i ostatnie 40 stron przeczytało się samo.

Ze stroną Gemmy poszło szybciej, sprawniej. Wiedziałam czego się spodziewać po części, jak to ugryźć. Wszystko było zupełnie inne. Perspektywa Gemmy zdecydowanie mi odpowiadała. Czytając miałam wrażenie, że wszystko było mi bliższe, bardziej do mnie docierało. Miałam ochotę czytać. Czytać i nie kończyć. Zaczęłam około jedenastej wieczorem i skończyłam rano. Ze smutkiem stwierdziłam, że to koniec i chcę wiedzieć co dzieje się dalej.
To niesamowite, jak zmiana perspektywy może poprawić jakość całej historii. Tak, jak do Liry czuję niechęć , tak do Gemmy mnie ciągnie. Mogłabym przeczytać tylko tą jedną cześć i w zupełności by mi to wystarczyło. To właśnie ze względu na tą drugą czuję niedosyt. Liczę i czekam na kolejną część. Nawet bardzo.

Znajduje się w tej książce niesamowity element, który zaskakuje i bardzo mocno scala obie strony powieści. Sprawia, że historie dwóch dziewczyn przenikają się, łączą. Nadaje trójwymiarowość i głębię. Osobiście byłam w ciężkim szoku, gdy tak istotne dla sprawy fakty wyszły na jaw. Broniłam się przed tym , nie chciałam wierzyć, ale...  Co to jest musicie przekonać się sami, ponieważ spoilery to zło wcielone.

Czy zachęcam do czytania? Zachęcam. Chociażby ze względu na Gemmową część. Czekam. Czekam z nadzieją, że obie strony będą równie wciągające.
https://ssl.gstatic.com/ui/v1/icons/mail/images/cleardot.gif

Edit: Julia Gulcz

6 komentarze:

Tytuł: Koniki Gwiezdnej Klingi. Nowy Mrok   org. A New Darkness Autor: Joseph Delaney Wydawnictwo: Jaguar Rok wydania: 2016 Lic...

49. Kroniki Gwiezdnej Klingi


Tytuł: Koniki Gwiezdnej Klingi. Nowy Mrok org. A New Darkness
Autor: Joseph Delaney
Wydawnictwo: Jaguar
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 345



Tytuł: Kroniki Gwiezdnej Klingi. Mroczna Armia org. The dark Army
Autor: Joseph Delaney
Wydawnictwo: Jaguar
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 367



Tytuł: Kroniki Gwiezdnej Klingi. Mroczna Zemsta org. The Dark Assassin
Autor: Joseph Delaney
Wydawnictwo: Jaguar 
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 339

Po śmierci Starego Gregorego pieczę nad stracharskim fachem sprawuje ostatni z jego uczniów - Thomas Ward. Zły został pokonany, ale z północy nadchodzi ogromne niebezpieczeństwo. Kobaloscy magowie i wojownicy pragną opanować odległe tereny, zabić chłopców i mężczyzn oraz zniewolić wszystkie ludzkie kobiety. Do walki z groźnym nieprzyjacielem przyłącza się Grimalkin, która nie do końca pozostaje szczera ze swoim towarzyszem broni, przez co dochodzi do wielu nieporozumień. Gdy wszystko wydaje się być przegrane, na horyzoncie pojawia się stara przyjaciółka Thoma, Alice. Postać wprowadza jeszcze większe zamieszanie...

Jest mi strasznie przykro, że w celach marketingowych zepsuto serię, którą darzę ogromnym sentymentem. Kroniki Gwiezdnej Klingi to DNO. Mimo, że wszystko nazywa się tak samo, jest zupełnie inne...

Jest aż tak źle, że nie wiem od czego zacząć. Jedyne na co mam ochotę, to wymazać to wszystko z pamięci i skończyć na bezpiecznej granicy wyznaczonej ostatnim tomem Kronik Wardstone. Moim zdaniem Kroniki Gwiezdnej Klingi skopały wszystko. Od bohaterów, przez akcje aż do moich wspomnień. 

O ile pierwszy tom był ok, tak druga i trzecia część są śmiechu warte. Nie ma tam praktycznie nic co przypominałoby stare, dobre Kroniki Wardstone. Nie poznaje żadnego z bohaterów. Thom ma rozdwojenie jaźni, Grimalkin pożegnała się ze swoimi zasadami, a Alice... ona nie powinna istnieć. Próbowałam to zrozumieć i przetrawić, ale nie pomogło. Jestem w pełni świadoma, że na przestrzeni tych kilku tomów bohaterowie dorastali i dojrzewali. Zwłaszcza Thom i Alice, których poznaliśmy, jak byli jeszcze dziećmi. Nie uprawnia to jednak do upadku postaci na dno i całkowitej zmiany ich osobowości.

Fabuła i akcja są jakby pisane na siłę, żeby było, żeby pisać. Wszystko w dalszym ciągu napisane jest lekkim i łatwym w odbierze języku, ale naciągnięte do granic możliwości. To jeden z tych przypadków, w których autor nie wiedział kiedy skończyć pisać i stworzył TO. Ogrom nieprawdopodobnych, nawet jak na fantastkę, zdarzeń, ciągów przyczynowo-skutkowych i co najgorsza relacji międzyludzkich.

Kto czytał doskonale wie o czym mówię. Wątek miłosny to ostatnie co pasuje do powieści. Można było się spodziewać, że prędzej czy później nastoletnich bohaterów strzałą miłości postrzeli Kupidyn. Po cichu, w głębi serca liczyłam, że tak nie będzie, że JUST FRIENDS i wszystko będzie jak dawniej, ale nie. To też zostało zabrane. Przez ten jeden wątek, główny bohater wychodzi na hipokrytę, który nie radzi sobie z ludzkimi emocjami. Brawo.

Może gdyby Kroniki Gwiezdnej Klingi byłby oddzielną serią miałoby to większy sens, ale dla wiernego fana jest to strzał w kolano. Nie pozostaje mi nic poza próbą wymazania tego z pamięci. Płakać się chce. Zabolało. 

EDIT: Najlepszy pedantyczny przecinkomaniak Julia Gulcz





0 komentarze:

Tytuł: Zły Romeo org. Bad Romeo Autor: Leisa Rayven Wydawnictwo: Otwarte Rok wydania: 2017 Liczba stron: 436 Gdy Julia sp...

48. Zły Romeo


Tytuł: Zły Romeo org. Bad Romeo
Autor: Leisa Rayven
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 436


Gdy Julia spotyka swojego Romea zaczyna iskrzyć. Cassandra Taylor przenosi się na drugi koniec kraju, do najlepszej szkoły aktorskiej, by spełnić swoje marzenie i uciec od nadopiekuńczych rodziców. Tam poznaje Ethana Holta, którego jednocześnie ma ochotę zabić i dogłębnie poznać. Ich wspólne studenckie początki nie były łatwe, a moment zagrania najbardziej znanych kochanków na świecie tworzy między parą bohaterów więź, ewoluującą w dramatycznie romantyczną historię...

Zacznijmy od tego, że sama w życiu bym się za tę książkę nie zabrała, nie zwróciłabym na nią uwagi. Zawsze o książkach tego gatunku mówiłam, że nie, to nie dla mnie i tym podobne wywody. Jednak za sprawą mojej Agaty, która zalewała mnie snapami cytatów, fragmentów książki postanowiłam ją przeczytać. Więc pewnego, letniego dnia tydzień temu pożyczyłam ją sobie bez pytania. I przepadłam, a na napisanie tej recenzji musiałam poczekać kilka dni, aż emocje opadną.

Książka jest pełna namiętności i wycofania. Intymności i goryczy. Skopanych spraw, wspaniałych wspomnień, pragnień, złości i pogmatwanych uczuć.

Całość utrzymana jest w specyficznym, skrytym klimacie. Powieść ma wiele niedomówień, co w tym przypadku nadaje jej niepowtarzalnego charakteru. Nie jest monotonna, nie nudzi. Każde zdanie wciąga i zachęca do czytania następnego. Książka czyta się sama i momentalnie liczba kartek do przeczytania maleje. Niknie w oczach.

Mimo, że moja wyobraźnia została poruszona nie mogłam sobie wyobrazić tajemniczego Holta. Ba, nadal nie mogę go zobaczyć. Widzę jedynie mocno zarysowaną szczękę, zawadiacki uśmiech i kosmyk opadający na twarz spod kaptura, który luźno zsuwa się przykrywając resztę oblicza, aż do połowy nosa. Holt jest niesamowity. Jednocześnie delikatny, wrażliwy i z mocnym charakterem. Wycofany ze świata i pełen życia. Pełen sprzeczności, niedociągnięć.  Bardzo ludzki. Nasz tytułowy Zły Romeo. Gdy wchodzi na scenę, znika i pojawia się jeszcze bardziej sobą w postaci, którą odgrywa. Bardzo dobrze wykreowany bohater. „Ma psychikę poplątaną jak 5 metrów kabla w kieszeni”

Cassie, Cassandra to dziewczyna z małego miasta, z marzeniami wielkimi jak ocean. Postać dynamiczna, kształtująca się przez całą powieść. Od wycofanej dziewczyny do duszy towarzystwa. Zmiany w większości są ze smakiem, ale bywają i bez. Emocjonalna, uczuciowa dziewczyna z wewnętrznym zacięciem. Po prostu Julia.

Mimo, że Romea i Julii Szekspira nie darzę uczuciem, ta odsłona zostanie ze mną na długo. Zły Romeo nie jest niemożliwe pouczającą książką czy niespotykaną historią. Fabułą może przypominać inne książki literatury młodzieżowej, ale sposób w jaki została napisana czyni ją niepowtarzalną. Wysoki pułap, na którym się znajduje zawdzięcza głównym bohaterom. To oni są kwintesencją powieści.

2 komentarze:

Tytuł: Królewska Klatka org. King’s Cage Autor: Victoria Aveyard Wydawnictwo: Otwarte Rok wydania:  2017 Liczba stron:...

47. Królewska klatka


Tytuł: Królewska Klatka org. King’s Cage
Autor: Victoria Aveyard
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania:  2017
Liczba stron: 559

„Powstaniemy. Czerwoni niczym świt.”


Mare Barrow. Czerwona z krwi, Srebrna z umiejętności. Zdana na łaskę Mavena. Zamknięta, znieważona, niepewna jutra. Po oddaniu się Mavienowi w zamian za bezpieczeństwo innych, trafia do królewskiego pałacu, gdzie zostaje zamknięta w królewskiej klatce. Niesamowitym luksusie uwieńczony cichym kamieniem i Arvenami tłamszącymi jej energię. Zamknięta w czterech ścianach pewna życia, niepewna jutra. Młody król bawi się jej życiem trzyma ją tak blisko siebie, jak tylko się gdyż...nie może jej zabić. Jego towarzystwo to dla młodej Nowej największa kara..

Jest mi niezmiernie przykro, gdyż pierwsze 250 stron książki mnie zawiodło. Wmuszałam je w siebie siłą. Nie działo się tam nic, co choć na chwilę mogłoby przykuć moją uwagę. Czytało się ciężko, wolno i ze smutkiem.

Jednak jak wielkie szczęście wymalowało się na mojej twarzy, gdy wraz z kończącą się 250 stroną akcja nabrała tempa, fabuła się rozwinęła, zaczęło się dziać. Od tamtej pory ciężko było oderwać mnie od książki, czytanie biegło z górki, stron szybko ubywało. Zdecydowanie druga część powieści ją uratowała. Akcja stała się wartka, bohaterowie wielopoziomowi, ze złożoną osobowością.

Autorka wprowadziła wiele niespodziewanych wydarzeń, które zaskoczyły. Nawet w najdalszych odmętach części wyobraźni odpowiedzialnej za „a może będzie tak” nie wpadła na to, ani  na nic podobnego. Manipulacja charakterem bohatera i zmiany w niego wprowadzone są intrygujące. W jednym momencie bohater, o którym miałam utarte zdanie potrafił je zmienić, przesunąć w innym kierunku.

I...i to nieszczęsne zakończenie które złamało moje serc. I nie tylko moje. (Pozdrawiam Agatę) Po raz kolejny Victoria Aveyard stworzyła zakończenie za które powinno się karać. Pełne niedopowiedzeń, pytań bez odpowiedzi, niespełnionych marzeń...

0 komentarze:

Tytuł: 13 powodów org. Thirteen Reasons Why Autor: Jay Asher Wydawnictwo: Rebis Rok wydania: 2017 (III dodruk) Liczba...

46. 13 powodów


Tytuł: 13 powodów org. Thirteen Reasons Why
Autor: Jay Asher
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2017 (III dodruk)
Liczba stron: 272

(Zawiera spoilery)

Cześć jetem Hannah. Hannah Baker. A to moja historia...
Wydaje mi się, że historie Hannah każdy z nas już zna za sprawą serialu na podstawie książki. Jednak dla tych, którzy jeszcze nie trafili na 13 powodów:
Przed drzwiami swojego domu Clay Jensen znajduję tajemnicze pudełko, którego zawartość okazuje się być szokująca. Wewnątrz znajdują kasety nagrane przez Hannah, która dwa tygodnie temu popełniła samobójstwo. Nagrania przedstawiają 13 powodów przez które dziewczyna odebrała sobie życie.



Przyznam się bez bicia, że książkę przeczytałam po obejrzeniu serialu. I to dopiero wtedy, gdy zrobiło się o nim naprawdę głośno. Wstyd, ale tak naprawdę było.  Ma to swoje plusy i minusy. Jak ogromne było moje zdziwienie kiedy wraz z czytaniem wyszły na jaw te wszystkie różnice, zmiany...Przekształcona w serial historia zmieniła się w typowo amerykańsko-nastolatkowo-współczesny serial.  Zrobili widowisko. Nie obyło się oczywiście bez wątku homoseksualnego. W przypadku książki 0. W serialu 3. To takie modne. Ahh Tony... Relacje między bohaterami. Oczywiście. Między innymi relacja łącząca nastolatka, który zginął w wypadku samochodowym a Clay’em. Takie szczególiki jak sklep z butami i taki hmm..ogólny. Kolejność kaset. No i oczywiście sposób śmierci Hannah. W serialu ogromnie widowiskowy, wręcz wyjściowy (o ile taki może być) w książce- szary, cichy i już nie taki spektakularny. (Po prostu nie mogę tego napisać.)

Hannah Baker czyli skrzywdzona manipulantka. Przyznam szczerze, że nie pałam ogromną miłością do Hannah. Mimo krzywdy, problemów jakie miała jej skłonność do dramatyzowania i manipulacji mnie zniechęca. Były momenty zarówno w książce jak i serialu, w których przesadzała. Każdy może być zagubiony i każdy reaguje na to w inny sposób, ale istnieją granice normalności. Hannah chciała się odegrać, sprawić by inni zrozumieli, ale czy nie zrobiła czegoś gorszego niż jej oprawcy? Świadomie rozegrała taśmową grę nie dając możliwości odniesienia się do tego.



Clay Jansen. Mój ulubieniec. Postać wykreowana w bardzo osobliwy, wyjątkowy sposób. Clay jest bardzo emocjonalnym chłopcem i chyba to najbardziej mnie w nim urzekło. Sposób w jaki oddziałują na niego taśmy, w jaki się wczuwa w to wszystko. Ma swój charakter, swoje zasady i tajemnice. Wyróżnia się czymś innym i to czyni go wyjątkowym.



Spotkałam się z wieloma komentarzami na temat książki. Kilkukrotnie przewinęło mi się stwierdzenie, że nie powinna istnieć bo namawia do samobójstwa. Ale na świecie istnieje wiele dzieł, których bohater odbiera sobie życie. Książka mimo, iż nastolatkowa nie należy do najłatwiejszych w obsłudze. Niektóre części ciężko przetrawić, ale śmierć nigdy nie jest łatwa. Moim zdaniem książka ładnie obrazuje problemy z jakimi mogą się spotykać nastolatki we współczesnym świecie. 

0 komentarze:

Tytuł: Fobos. Tom 2. org. Phobos 2 Autor: Victor Dixen Wydawnictwo: Otwarte Rok wydania:  2017 Liczba stron: 514 ...

45. Fobos. Tom 2.



Tytuł: Fobos. Tom 2. org. Phobos 2
Autor: Victor Dixen
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania:  2017
Liczba stron: 514


„Sześciu uczestników z jednej strony. Sześć uczestniczek z drugiej strony. Sześć minut na spotkanie. Wieczność na miłość.” Podróż trwa dalej. Dwanaścioro uczestników kontunuje swoją podróż. Prawda, która wychodzi na jaw przygniata współzawodników kosmicznego przedsięwzięcia. Wszyscy są świadomi tego, jaka przyszłość czeka ich na Marsie. Jednocześnie nadchodzi długo wyczekiwany, ale też przerażający moment. Czas na ujawnienine Listy Serca. Kto wie, kogo wybrali poszczególni uczestnicy i co tanie się dalej...

Zacznę od końca i znowu wyjdę na marudę, ale naprawdę powinien być zakaz takich zakończeń, które w tym przypadku bardzo we mnie uderzyło. Naprawdę długo zbierałam się z tego co przeczytałam. Plusem jest to, że mam pewność, że coś będzie dalej...

Już jest tak długo wyczekiwany Tom 2. Kto by się spodziewał, że z taką niecierpliwością będę czekać na drugą cześć kosmicznej historii. Otwierając Fobosa miałam ogromne nadzieje co do dalszego rozwoju historii, klimatu, bohaterów. Na szczęście się nie zawiodłam.

Cała powieść przepełniona jest jeszcze większą dawką emocji jednocześnie nie niszcząc dobrego smaku. Czytając można wyczuć uczucia towarzyszące bohaterom. Sama nie wiem czego się dokładnie spodziewałam po tej części, ale nie wydaje mi się, że takiego rozwoju akcji. Niby to ciąg przyczynowo skutkowy, ale fakt, że dzięki podwójnej narracji czytelnik wie więcej niż główni bohaterwie sprawia, e jest to nieoczywiste. Wręcz kooosmicznie zaskakujące.

W wyniku rozwoju całej powieści kilku bohaterów bohaterów straciło w moich oczach i to bardzo. Dopiero teraz w sytuacji mocno kryzysowej okazuje się co kryją bohaterowie schowane głęboko w sobie.

Najbrdziej w tym wszystkim zabolała mnie kreacja głównej bohaterki. Ja nie wiem czy autorzy powieści działają w tej kwestii schematycznie, ale w tym przypadku tak to wygląda. Może trzecia część przyniesie poprawę.

Tom drugi są „dobrością”  nie odbiega od pierwszego. Jest równie wciągający, a może nawet bardziej. Części niekosmiczne były równie wciągające. Wielowątkowść sprawiła, że książkę czyta się bardzo szybko, gdyż trzeba wiedzieć co dzieje się dalej. Wszystkie wątki finalnie łączą się w klarowną całość. Plusik dodatni.

Czy czekam na trzecią część? Czekam! Jestem bardzo ciekawa co ma autor do powiedzenia na temat tak zrobionego zakończenia. Mam nadzieję, że mnie zaskoczy.

***
Dobrze wrócić na swoje. Przepraszam za tak długą nieobecność. Matura zrobiła swoje. Teraz wracam ze zdwojoną liczbą książek i czasu.

Jak widać całość zmieniła nazwę i jest w ogólnym remoncie. Remoncik jeszcze trochę potrwa, ale wszystko ma już ręce i nogi. Mam nadzieję, że zmiany Wam się spodobają. 





0 komentarze:

Na starcie dziękuję wydawnictwu [ze słownikiem] za obie pozycję i zapraszam na stronę wydawnictwa. Ze strony wydawnictwa: Książki ...

44. Książki po angielsku

Na starcie dziękuję wydawnictwu [ze słownikiem] za obie pozycję i zapraszam na stronę wydawnictwa.



Ze strony wydawnictwa:
Książki po angielsku – temat długi i szeroki jak rzeka. Rzeka słów. Niestety słów i zwrotów często nam nieznanych a przez to tekstów, które czytamy po angielsku dla nas niezrozumiałych. Czy warto więc czytać w języku obcym i się tak męczyć? Zdecydowanie tak.
Czytanie po angielsku ma wiele korzyści. Po pierwsze poznajemy prawdziwe użytkowanie języka. Prawdziwe formy i struktury a nie przygotowane sztucznie czytanki, które mają nas nauczyć określonych konstrukcji gramatycznych. Prawdziwy język to zupełnie inna historia. To umiejętność kontekstowego doboru znaczeń, znajomości idiomów, skrótów myślowych często wyrażeń pochodzących z dialektów. Jednym zdaniem – to prawdziwy język, z którym  możemy się zetknąć na co dzień. Nie będziemy się tu rozpisywali nad wyższością takiej nauki od czytania z podręcznika - przygotowanego, prostego, wygładzonego tekstu. W prawdziwym życiu, takie teksty i stosowane w nich konstrukcje oraz wyrażenia są rzadkością. Uważamy, że czytanie po angielsku jest jedną z najlepszych, uzupełniających form nauki języka angielskiego. Każdy kontakt z żywym językiem jest cenny.  Każdy taki kontakt wpływa na nasze umiejętności posługiwania się językiem. Oczywiście można również słuchać piosenek, oglądać filmy czy próbować rozmawiać jakkolwiek zrozumienie, zwłaszcza języka angielskiego, ze słuchu, a więc na przykład poprzez wspomniane oglądanie filmów jest zdecydowanie trudniejsze niż czytanie po angielsku.

Jakiś czas temu trafiły do mnie już klasyczne książki w nietypowym wydaniu. Doktor Dolittle i jego zwierzęta oraz Tajemniczy ogród. Książki w języku angielskim ze znajdującym się obok słownikiem.



Z racji, że obie pozycje to klasyki nie będę skupiać się tu na samej treści, lecz na innowacyjnej budowie tych wydań. Mój angielski jest mocno przeciętny. Dogadam się jeśli trzeba, obejrzę też serial z angielskimi napisami. Nie jest źle, ale szału nie ma. Obie te powieści znałam już wcześniej. Czytałam w okresie podstawówki, więc kilka lat temu. Pamiętałam tylko zarys. Szczerze mówiąc, kiedy zabierałam się za pierwszą- Doktor Dolittle...  miałam obawy, ponieważ nigdy wcześniej nie czytałam książek w języku obcym. Bałam się, że nie zrozumiem sporej części treści, jednak wraz z postępującym czytaniem obawy znikały.

W tekście znajdują się wytłuszczone słowa, które przetłumaczone są w wyżej wspomnianym słowniku. Są to kluczowe słowa, niezbędne do zrozumienia sensu zdania. Są to trudniejsze słowa, które ciężko wyciągnąć z kontekstu.Na początku książki znajduje się również słownik najczęściej używanych słów w powieści.

Na początku czytało mi się ciężko, nawet bardzo. Jednak gdy przełamałam się i otworzyłam na ten język w tak powszechnej dla mnie czynności było już z górki. Nie czytałam ich tak szybko, jak książek w języku ojczystym, jednak na tyle szybko, by nie zanudzić się.

Po obu lekturach w mojej pamięci utkwiło wiele nowych słówek, wiele się nauczyłam. I mimo, że są to książki dla początkujących jestem z siebie dumna. 

0 komentarze: