Ze strony wydawnictwa:
Książki po angielsku – temat długi i szeroki jak rzeka. Rzeka słów. Niestety słów i zwrotów często nam nieznanych a przez to tekstów, które czytamy po angielsku dla nas niezrozumiałych. Czy warto więc czytać w języku obcym i się tak męczyć? Zdecydowanie tak.
Czytanie po angielsku ma wiele korzyści. Po pierwsze poznajemy prawdziwe użytkowanie języka. Prawdziwe formy i struktury a nie przygotowane sztucznie czytanki, które mają nas nauczyć określonych konstrukcji gramatycznych. Prawdziwy język to zupełnie inna historia. To umiejętność kontekstowego doboru znaczeń, znajomości idiomów, skrótów myślowych często wyrażeń pochodzących z dialektów. Jednym zdaniem – to prawdziwy język, z którym możemy się zetknąć na co dzień. Nie będziemy się tu rozpisywali nad wyższością takiej nauki od czytania z podręcznika - przygotowanego, prostego, wygładzonego tekstu. W prawdziwym życiu, takie teksty i stosowane w nich konstrukcje oraz wyrażenia są rzadkością. Uważamy, że czytanie po angielsku jest jedną z najlepszych, uzupełniających form nauki języka angielskiego. Każdy kontakt z żywym językiem jest cenny. Każdy taki kontakt wpływa na nasze umiejętności posługiwania się językiem. Oczywiście można również słuchać piosenek, oglądać filmy czy próbować rozmawiać jakkolwiek zrozumienie, zwłaszcza języka angielskiego, ze słuchu, a więc na przykład poprzez wspomniane oglądanie filmów jest zdecydowanie trudniejsze niż czytanie po angielsku.
Jakiś czas temu trafiły do mnie już klasyczne książki w
nietypowym wydaniu. Doktor Dolittle i jego zwierzęta oraz Tajemniczy ogród.
Książki w języku angielskim ze znajdującym się obok słownikiem.
Z racji, że obie pozycje to klasyki nie będę skupiać się tu
na samej treści, lecz na innowacyjnej budowie tych wydań. Mój angielski jest
mocno przeciętny. Dogadam się jeśli trzeba, obejrzę też serial z angielskimi
napisami. Nie jest źle, ale szału nie ma. Obie te powieści znałam już
wcześniej. Czytałam w okresie podstawówki, więc kilka lat temu. Pamiętałam tylko
zarys. Szczerze mówiąc, kiedy zabierałam się za pierwszą- Doktor
Dolittle... miałam obawy, ponieważ nigdy
wcześniej nie czytałam książek w języku obcym. Bałam się, że nie zrozumiem
sporej części treści, jednak wraz z postępującym czytaniem obawy znikały.
W tekście znajdują się wytłuszczone słowa, które
przetłumaczone są w wyżej wspomnianym słowniku. Są to kluczowe słowa,
niezbędne do zrozumienia sensu zdania. Są to trudniejsze słowa, które ciężko
wyciągnąć z kontekstu.Na początku książki znajduje się również słownik najczęściej
używanych słów w powieści.
Na początku czytało mi się ciężko, nawet bardzo. Jednak
gdy przełamałam się i otworzyłam na ten język w tak powszechnej dla mnie
czynności było już z górki. Nie czytałam ich tak szybko, jak książek w języku
ojczystym, jednak na tyle szybko, by nie zanudzić się.
Po obu lekturach w mojej pamięci utkwiło wiele nowych
słówek, wiele się nauczyłam. I mimo, że są to książki dla początkujących jestem
z siebie dumna.
0 komentarze: