Pyrkon 2016 już za nami!
W tym roku konwent zgromadził blisko 40 tysięcy osób. 40
tysięcy konwentowiczów w mniejszym lub większym stopniu powiązanych z
fantastyką. Cudowna atmosfera, wspaniała atmosfera, wiele atrakcji i trochę
mniej rewelacyjna organizacja. Wszystko byłoby rewelecyjnie gdyby nie ponad
godzinne stanie w kolejkach. Zdecydowanie kolejki do poprawki. Były one
zdecydowanie większe niż w zeszłym roku.
Z racji, że jest tego niewiele zacznę od zakupów, które
zrobiłam w tym roku. Nie ma tego za wiele, ale za to jakie piękne. Obowiązkowo przypinki. Nie można wyjechać z Pyrkonu bez
przypinki.
I do
mojej małej kolekcji wisiorek.
Było też poky, ale już przepadło w żołądku mojej siostry.
niemiłosiernie długie. W tym przypadku też. Chociaż jeśli
chodzi o dobrą prelekcje to nic dziwnego. Jeśli chcesz się dostać musisz być co
najmniej 30 min wcześniej przed salą, a najlepiej iść na wcześniejszą prelekcję
i przeczekać na tą wyczekiwaną. Dla własnego zdrowia psychiczne. A nóż,
widelec się spodoba. W ten sposób wylądowałam na jednej, która okazała się
naprawdę ciekawa. Mimo początkowej powtórki z fizyki zafascynowała mnie. I
prelekcyjna wisienka na torcie czyli „Seksualność w średniowieczu”, o której
napiszę oddzielny post. Prelekcja była prowadza przez blogerkę i ma pojawić się
w internecie, więc wystarczy chwilę poczekać i wy dowiecie się tego co ja.
Chyba najbardziej wyczekiwana Pyrkonowa część czyli
cospleye. Od groma i trochę. Wiele, wiele uczestników postanowiło się
przebrać za bardziej lub mniej znane postacie z gier, filmów, seriali..Gdzie
się nie obejrzeć ktoś. [Klik]
Z bananem na twarzy mogę oświadczyć, że byłam uczestnikiem
Zombie Walk’u. Niepowtarzalna przeżycie. A jak to wyglądało? Kuśtykająca,
krwawiąca, gnijąca fala zombie zalała plac przez jednym z pawilonów. Oddaliśmy
atak na cywili, a w odwecie przyszły wojska. Rozegrała się bitwa między mózgożercami a oddziałem wojska w wyniku której byliśmy martwi...3 razy. Wszystko zakończyło się przemarszem
wojska w towarzystwie zombie.
Niestety pogoda w tym roku nie dopisała. Było przeraźliwie
zimno, ale na szczęście nie padało w ciągu dnia. Z dwojga złego lepszy chłód niż
deszcz.
Na wymianę książek już chyba tradycyjnie nie dotarłam. Może w
przyszłym roku mi się uda. O ile skleroza nie zadziała. I to nie tak, że
zapomniałam o wymianie. Zapomniałam zabrać książek z domu. No cóż..Zdarza się
najlepszym.
P.S. Przepraszam, że dwa tygodnie po terminie, ale czas gdzieś mi zniknął.
Prelekcja jest już w internecie, do obejrzenia: https://www.youtube.com/watch?v=-KUxe0dA9ME (niestety jakość nagrania niezależna ode mnie), bo wersji pisanej wciąż nie stworzyłam - muszę siąść i temat dopracować, bo wciąż wydaje mi się, że jest nieco chaotycznie... Ale jak się tylko pojawi na blogu to zalinkuę, żeby i Twoi czytelnicy mogli się z nią spokojnie zapoznać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Dziękuję bardzo!
UsuńRównież serdecznie pozdrawiam!
Super sprawa. Planowałam pojechać na Pyrkon w tym roku- nie wypaliło. Mam nadzieję, że w przyszłym się uda!
OdpowiedzUsuńMoże wzajemna obserwacja?
justletthembe.blogspot.com